Pewna dziewczynka o imieniu Asia poznała poprzez Internet dwudziestolatka i postanowiła przedstawić go swojej najlepszej przyjaciółce Kasi. O godzinie dwunastej w niedzielne popołudnie Asia czekała już z chłopakiem przed wejściem do Atrium. Tymczasem Kasia minęła alejkę obok swego domu i ruszyła ścieżką w kierunku Atrium. - Spóźnia się! – powiedział chłopak do Asi, która aż podskoczyła. Widać było, że też się niepokoi. - No, ale mówiłam ci, że ona zawsze się spóźnia, co nie? – Chłopak spojrzał na nią trochę zakłopotany i zrobił minę, jakby go rozbolał brzuch. Odezwał się jednak pojednawczo: - Eee, no tak... mówiłaś... Słuchaj, czy to nie ona? – wskazał na bardzo ładną pannę zmierzającą ku nim. I miał rację. To była Kasia. Miała na sobie krótką, plisowaną, dżinsową spódnicę, różową bluzkę z krótkim rękawem a na to błękitną narzutkę. Do tego różowa torebka na ramieniu, błękitno-różowe skarpetki i różowe lakierki. - Aha! To ona! Cześć Kasiu! – krzyknęła i pomachała do dziewczynki, która przyspieszyła trochę i też pomachała ręką. Chwilę potem była już koło nich. Chłopak był ubrany w dżinsy (trochę przyduże) i koszulę. Miał czarne włosy i zielone oczy. Spojrzał na wpatrującą się w niego dziewczynę - błękitne oczy i lokowane włosy, z których zrobiła dwa kucyki, przypinając odstające kosmyki fioletowymi spinkami... - A więc to ty jesteś Kasia? Ładnie wyglądasz – powiedział nieśmiało chłopak, wciąż nie spuszczając z niej wzroku. Kasia pokryła się rumieńcem. - Tak, ale... Ojej... sorry, że pytam... ale, ile ty masz lat? – spytała, bo słyszała, że ma ich dwadzieścia, a chłopak wyglądał na co najwyżej trzynaście. - Dwadzieścia, Kasiu, dwadzieścia... – powiedziała, z naciskiem na liczbę, Asia. – To jest Radek – dodała. - No to idziemy? – zapytał. - Jasne! Co to?! – spojrzała na grupę dziewczyn i dwóch chłopaków idących również w stronę Atrium. – Och, nie! Te rozchichotane... – zaklęła pod nosem. - Nie lubisz ich? – zapytał Radek. - Od pierwszego spotkania. Chodźmy, zanim zakażą wodę całkowicie! I poszli. Kasia patrzyła na Radka z dziką satysfakcją. „Zobaczymy co powiedzą te rozchichotane krowy jak się dowiedzą, kto po mnie przyjdzie jutro do szkoły...” – pomyślała. „Tak, poproszę go o to, ale nie teraz, później... najpierw sobie popływamy...” Gdy wyszli z Atrium, szepnęła do siebie tak, że tylko ona sama to słyszała: „Muszę go zapytać...” i zanim zdążyła ugryźć się w język, spytała głośno: - Przyjdziesz po mnie po szkole? O 15:45, proszę! - Eee... no dobra... to do jutra! – pomachał im i oddalił się.
Kasia czuła się taka szczęśliwa, że chciała aż krzyczeć z radości. |
Gazetka szkolna |
Szkoła podstawowa im. Stefana Żeromskiego w nałęczowie |